Decyzja prezydenta Baracka Obamy o zwiększeniu liczby amerykańskich żołnierzy w Iraku i rozmieszczeniu ich w zdominowanej przez sunnitów prowincji Anbar wzbudziła powszechną dyskusję. W Stanach Zjednoczonych w publicznej debacie przywołuje się lekcję Wietnamu, gdzie podobna eskalacja skończyła się katastrofą. Za to w świecie arabskim punkt ciężkości przesunięty został na polityczne konsekwencje tej decyzji i pytanie, czy USA, uzbrajając sunnickie milicje, porzucają nadzieję na jednolity, niepodzielony Irak - pisze Christopher Hill w komentarzu dla Project Syndicate.
Zagrożenie dla Iraku i Bliskiego Wschodu ze strony Państwa Islamskiego jest ogromne, poza tym pojawia się w czasie, gdy w Stanach Zjednoczonych startuje wielka kampania przed planowanymi na 2016 rok wyborami prezydenckimi; uwaga poświęcana konsekwencjom polityki zagranicznej jest więc zrozumiała. Ale finał obecnego kryzysu - szczęśliwy lub choćby do przyjęcia - w dużo większym stopniu zależy od tego, co postanowią gracze regionalni.
Wiadomości ze świata # Będe dodawać codziennie po jednej.
WitualnaPolska