Skocz do zawartości

Co tu się stanęło!?


Nemciooo

Rekomendowane odpowiedzi

Wtorek, 5 kwietnia 2017 roku... Mój dom.

 

 

  Tak sobie teraz myślę, czy to realia czy się tylko przyśniło, ale przeczytajcie, co tak zwykłemu i głupiutkiemu człekowi jak ja. 

  Niestety zaczęło się tym, że musiałem wstać bardzo szybko by na moim małym, skromnym BMX'ie jechać 14 kilometrów do szkoły... Na moje nieszczęście mój budzik(czyli moja mama) był dla mnie nie do usłyszenia, ponieważ tak mocno spałem, że nawet mnie wybuch rosyjskiej bomby atomowej nie obudził. W końcu o 6:30 wstałem i zjadłem śniadanie, wyjechać miałem o 7, a przecież nie pójdę do szkoły bez pędzla na głowie, więc szybko biorę lakier i stawiam włosy, z szopą udało mi się wyjechać z domu o 7:10. Gdy byłem w połowie drogi zobaczyłem, że po ulicy jedzie policja (o 7 rano?!) no i zjechałem na polną drogę, patrzę za siebie, a tam jadą niebiescy i mnie zatrzymują. Myślę sobie- kurcze muszę wydać pieniądze przeznaczone na vipy csc, bo za nieposiadanie żadnych potrzebnych rzeczy jest mandat. Pogadałem z policjantem no i mnie puścił, bo w końcu powiedział, że szkoła ważniejsza. Pierwszy raz byłem za coś wdzięczny szkole... Do czasu...

Gdy już dojechałem na miejsce, czekała na mnie pierwsza lekcja- religia: niezapowiedziana kartkówka... Potem historia: zapowiedziany sprawdzian... Następnie geografia: wyniki sprawdzianu- 1. Potem lekcje toczyły się normalnie aż nadszedł wf... 

Na wfie jak zawsze- piłka nożna: znakomicie! 

No i jak zawsze byłem napastnikiem, byłem koszony i niestety jeden kolega skręcił mi kostkę- depcząc na nią... Na szczęście wf był ostatnią lekcją, więc prosto miałem jechać z mamą do domu, a rower w bagażnik... Ten dzień ciężko było zepsuć, a jednak... Mama dzwoni:

-Dawid przepraszam będę godzinę później...

No to ja już w myślach znalazłem sto obelg na ten temat i pomyślałem pozytywnie, że w domu pogramy sobie w konter strika. Więc idę do świetlicy, siedzę przez godzinę z dziećmi i słucham ich wrzasków, no i po godzinie mama dzwoni, że już przyjechała. 

Po 15 minutach dojechałem do domu i mama każę: odkurzyć dom, pozmywać naczynia, sprzątnąć pokój i dopiero wtedy mógł grać. Mniej więcej w godzinę się z tym uporałem, przy czym odkurzaczem wciągnąłem mamie dorgi łańcuszek, gdy zmywałem to potłukłem ulubiony kubek mamy i talerz, a gdy sprzątałem pokój to... a nie to akurat zrobiłem dobrze, ale byłem leniwy i wszystkie śmieci włożyłem do szafy... 

Odpalam komputer, patrzę- nie ma internetu. Idę do routera, a tam brak zasięgu... Przez dwie godziny czekałem aż zadziała ineternet, ale mama kazała mi kończyć grać... Ja poddany, gdy szedłem do łóżka to walnąłem głową w skośną ścianę i powiedziałem sobie- już nic mnie nie dobije!

Położyłem się do łóżka i zasnąłem w około trzygodziny bo jak zwykle nie mogłem zasnąć... 

 

A wy jak bardzo macie powalone dnie?

Pozdrawiam, mam dużo takich dni...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając z tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności