Snuffy szacun, sam kilka razy podszedłem do takich osób, jednak... u mnie za każdym razem kończyło się bełkotaniem pijaczyny (Mieszkając w dużym mieście masz ich na każdym kroku praktycznie) I trochę już taki stereotyp mi się w dał w głowę, jeśli nie widzę stricte że nagle ktoś osłabł lub coś mu się stało to już nie podchodziłem(najczęściej).
Dopóki samemu się nie przeżyje, nie można odpowiedzieć na to pytanie, wtedy mówi się o gdybaniu. A gdyby to bym zrobił lub nie zrobił. Niestety ludzki mózg jest na tyle skomplikowany że moglibyśmy mówić że oczywiście pomożemy bo przecież uwielbiamy pomagać, a w sytuacji może nas zmrozić, bądź pojawić się w myśl że: ''Niech ktoś inny zrobi bo boje się że coś źle zrobię i będzie gorzej" choć kurs pierwszej pomocy ma każdy kto ukończył gimnazjum.
Nie byłem tam, okej. ale też nie mogę się zgodzić że mieli to gdzieś. Co do osób stojących według mnie powinna jeszcze jedna osoba wam pomóc, a czwarta dzwonić na karetkę. A osoby przechodzące, może nie mieli to gdzieś ale widząc że już się robi jakiś tłum, i jest pomoc dla tego człowieka poczuli się już trochę zbędni.
I tak, jeszcze raz Big Respect