Skocz do zawartości

Część 1 ZONA/ Rozdział Pierwszy - Żegnam


Mazowiecki Marcin

Rekomendowane odpowiedzi


Jak zapewne wiecie pierwsze osiem rozdziałów miało dać przedsmak tego co czeka Was w dalszych częściach tej hmm.. książki? Opowiadania? Dalsze losy będą już działy się praktycznie w strefie także biografię na jakiś czas kończę, ale wrócę do tego, obiecuję. 

 

Warszawa 19 czerwca 2002 

 

Piękne słoneczne popołudnie, czego można chcieć więcej? Piwo w ręku i odpoczynek, który należał mi się od dawna, bo przecież ile można pracować i się przemęczać. Jednak od pewnego czasu to mój umysł się przemęcza, mianowicie myślami i pewnym planem, który może się udać. Ucieczka, stąd z tego miejsca w którym nie ma nic ciekawego prócz bólu i braku jakiegokolwiek zrozumienia. Od dawna planowałem coś takiego, ale wtedy miałem jeszcze coś do stracenia. Dziś nie mam nic, tymczasem powiadomię Costę, że nasz plan może się udać, a jego realizację zaczniemy już dziś.

 

- Siemasz Stary, to jak gotów na przygodę?

- Jasne! Od dawna na to czekałem kiedy się spotykamy?

- W sumie możesz i teraz podbić, omówimy szczegóły a i piwo się dla ciebie znajdzie.

- Będę za pół godziny, siemano. 

 

Czekam i czekam, myślałem że minęła cała wieczność gdy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi.

-No w końcu gdzieś Ty był stary? Zabłądziłeś?

- Miałem pewne przygody z kanarami, te mendy nigdy nie odpuszczają więc postanowiłem z nimi pobiegać. 

- Jak zawsze świat pełen przygód, co?

- No tak wyszło, to o czym chciałeś tak pilnie pogadać?

- Słuchaj jest sprawa, wynosimy się stąd tam gdzie zawsze chciałeś pojechać z tym że ja tam zostaję na zawsze.

- Pier****sz!

- Mówię prawdę, jeszcze nie wiem co mnie tam spotka ale nie chcę tracić swojego życia na czymś nudnym. A w ogóle to czytałem kiedyś mądre myśli w internecie i tam było "nie rób nic wbrew sobie" Paulo Coelho czy jakoś tak.

- Jeden c**j, kiedy ruszamy?

- Jak najszybciej. Wszystko praktycznie przygotowałem, masz dwa dni na ogarnięcie tutejszych spraw, pożegnanie się z kim chcesz, bo ja to nie mam z kim się pożegnać. 

- A matka? Ojciec? 

- No dobra, wyślę list, oki? Pasi?

- Dobra gicior, to ja lecę się pożegnam z psem chociaż... zabawię się też trochę bo czuję po kościach że przygoda życia mnie czeka.

- Tylko nie wydaj wszystko na wódę i dziw*i, za coś trzeba będzie wojskowych przekupić.

- Taaak taak, Ty tu rządzisz bla bla bla i w ogóle

- Bo Ci je**ne Costa, hahah

- Jak zawsze młody gniewny, siemano.

- Życie mnie zmusiło, wiesz jak jest hah.. Narka

 

No i Costa polazł, a ja zostałem sam, z resztą jak zawsze. Zaraz, zaraz w sumie nie taki sam. Mam lodówkę, a w lodówce? Browary! Moje kochane jedyne Perełki. Kiedyś zęby mi wypadną od otwierania tym stylem, no ale cóż. Pstryk! I jest! Dymek jeszcze się unosi, znaczy się że dobrze schłodzone. Nie ma nic lepszego niż piwo na popołudniowy upał. Hmm.. Co by tu do piwa...

Paluszki? Nie. To może orzeszki? Ni hu hu, odpada. I wtedy moim niewegańskim oczom ukazuje się przepiękny widok. Patelnia, a na niej karkóweczka, którą usmażyłem jeszcze przed przybyciem Costy.

Boże, oto moja skromna modlitwa: Dziękuję Ci panie że jestem normalnym facetem, nie jestem waperem, weganem, crossfitem, czy innym pedałem. Amen. 

No! Teraz można jeść! Z uśmiechem łapię za nóż i widelec. Nigdy nie lubiłem jeść bez czytania, czy bez telewizji. Dobra przejrzyjmy co w tym pier***iku. Hmm tu imigranci, tu znowu pie***nie w sejmie, ten oszukał tego ten tamtego. Zmiana kanału, bo oczy krwawią. O proszę kanał o modzie, co tutaj ciekawego jest? Nic, same pedały. Ehh zmieniam bo nie wytrzymię normalnie. O! Proszę bardzo Wojciech Cejrowski, Boso przez Świat. No! Jedyny słuszny kanał w telewizji. I dowiedzieć się czegoś można i komediowo trochę jest. Można poznać inną kulturę, egzotyczne zwyczaje i potrawy. Po prostu zaje***cie. Karkówka zjedzona browary opróżnione. Sprawdzę co w necie. 

Pyk i jestem na Facebooku. Tak to moje ostatnie dni na fejsie przygłupy. Dalej wrzucajcie słitaśne fotki i zdjęcia na których jedyną atrakcją jak dla was w Warszawie jest Starówka. Raz dwa trzy cztery pięć sześć siedem osiem dziewięć dziesięć. Git. Jestem spokojny, przynajmniej tyle wyniosłem z lekcji matematyki, na których rysowałem albo ławkę, albo ostatnie kartki zeszytu. Zdarzało się nawet czytać książki, ale to gangstera na 100% bo na pierwszej ławce, a ludzie się chwalą że "ku*wa" na lekcji powiedzą. No cóż nie ma tych ludzi na czacie co bym chciał, a siedział na tym necie nie będę, nie jestem jakimś no lifem. Przebieram się i ruszam w balet. Telefon do Żwawego ustawka dograna, ekipa czeka. A i Coste się weźmie. 

Wykręcam numer, a tu jakaś świętoje*liwa muzyczka na czekanie. Co ja dzwonię do lidera zespołu disco polo czy do kogo?

-Halo Costa, dawaj lecimy w melo inferno dzisiaj.

- Co kto dzwoni?

- Naje**eś się już? Dwudziesta druga dopiero w miasto lecimy.

- Aaa sory, to Ty Wilk? Rzeczywiście w kontaktach napisane że Wilk, to chyba to Ty dzwonisz.

- A kto ku*wa ma dzwonić, święty turecki? W mózgu Ci się poprzestawiało od tych gier?

- No tak wybacz, to gdzie się ustawiamy?

- Chłopaki czekają na Wileniaku, bądź za pół godziny tam, bo urwę Ci głowę.

- Ma się rozumieć. Ile floty wziąć? 

- Z pięć dych Ci wystarczy. Skoczymy na jakiegoś chińczyka i przy okazji uchlejemy się równo.

- Aleee ja juuuż troooche wyyy.. wyyy..

- Wy co?

- Wypiłem

- No i?

- W sumie nic, od przybytku głooowa nie boli.

- Słuchaj czekam na Ciebie w umówionym miejscu, zwijaj dupe. Nara

- Narazicho

 

Czasami się zastanawiam czy Costa jest taki głupi czy tylko udaje. No i jeszcze cieszy te jape nie wiadomo czego, jak głupi do sera. Zawsze mi przychodzi się otaczać wśród debili, jak jakiś ku*wa guru czy coś. Tak to jest jak zamiast w inteligencje w dzieciństwie pakowałem w charyzmę <śmiech>.

Biorę kluczyki od fury, "Nigdy nie jeżdże po pijanemu" bla bla bla. Chociaż.. Na ch*j mi auto przecież wszyscy się nie pomieszczą. Z drugiej strony.. Męka bo tiry jeżdżą przez miasto więc zakorkowane całe. Na dodatek ludzie śmierdzą, nie chce mi się kupować biletu a napis pojazd klimatyzowany nie otwierać okien można sobie w dupe wsadzić. A najlepiej kierowcy. Pieprzyć to jadę samochodem. 

Trochę mi się chwieją nogi jak schodzę po schodach ale tam nie patrzę na to. 

- Dobry wieczór panu pan to zaimprezował chyba dzisiaj! 

No ku*wa wiedziałem że trafię na tego fałszywego rudzielca, co kłamie nawet gdy mówi dzień dobry. Jeszcze rejestracje spisze mi pewnie i zadzwoni na psy że wsiadłem w stanie nieważkości.

- Dobry wie.. 

A co mi tam

- A spier*alaj! Ch*j Cie to obchodzi czy imprezuję czy nie. Pilnuj swojej dupy, bo Ci zaje*ie. 

 

Zamknął mordę i poszedł dalej. Cudownie! Nie wiedziałem że sprawy można załatwiać w tak elokwentny sposób. I życie staje się piękniejsze od razu. A niech sobie tam dzwoni na te psiarskie, za dwa dni to ja znikam na zawsze, szukajcie igły w stogu siana i w ogóle. 

Siadam, cóż za wygodny fotel. Odpalam radio Volume na 100% a co mi tam wieś tańczy wieś śpiewa? 

Po prostu zawsze chciałem jeździć z muzyką w furze a dziś nastał ten dzień. 

Więc z głośników leci jakiś tam stary klasyk a dokładniej , coś tam coś tam "love love, arn du tła i w ogóle".

Odpalam, światła są, pasy nie zapięte, a po co mi. Wsteczny i ogień! 

Okej, wycofałem jakoś, świat wiruje i w ogóle ale co tam. Sprzęgło, jedynka ogień. Zmiana do dwójki, 20, 40, TRÓJKA! Mijam co raz szybciej otaczające mnie pojazdy, manewruję między nimi jak cyganie za piątakiem. Pustka, wrzucam czwórkę i płynę. 100, 120. Gdzie te ku*wa tiry są? A no tak zapomniałem że noc jest.

 

Szybki i wściekły. Dojechałeś do celu. Hehe fajnie jak kiedyś opatentują coś takiego że pokaże Ci trasę mówiąc jak masz jechać. Znając życie, Polacy to opatentują ale sprzedadzą na Zachód za grosze i tak to będzie. Na razie mamy 2002 i jesteśmy w ciemnej dupie. 

Wysiadam z fury witam się z ekipą i idziemy coś zjeść. Padło na chińczyka na Ząbkowskiej. 

Dziwny widok wchodzi dwunastu ludzi i siadają przy jednym stoliku. A tylko by spróbował ktoś szurnąć. Kosa wystawała chyba każdemu ze spodni. Jednak musiałem poruszyć ważny temat.

 

- Słuchajcie chłopaki. Pojutrze z samego rana opuszczam Polskę razem z Costą, gdyż nic nas tutaj nie trzyma a i przygód jesteśmy spragnieni. Zamierzamy ruszyć do Czarnobylskiej Strefy i tam pozostać. 

Podobno na artefaktach można nieźle zarobić sprzedając je na czarnym rynku. Niektóre są warte, nawet do 10 000 PLN za jeden. Co prawda łatwo można zginąć przy zbieraniu takowego, ale nie ma pieniędzy bez ryzyka. No więc chciałem się dopytać czy są jacyś chętni żeby do nas dołączyć.

 

Ku mojemu zdziwieniu rękę podnieśli wszyscy a to oznacza że wyjazd zapowiada się ciekawie.

- Podobno jest tam niebezpiecznie, zaczął Żwawy. 

- No jest, ale taka kasa piechotą nie chodzi. Słuchaj nikt nie zmusza, to czysta propozycja. 

- W sumie ja również nie mam nic do stracenia, zaryzykuję. 

- O to chodzi! Jakieś pytania?

- Ja mam jedno! Odezwał się Rias. Jak tam się dostaniemy?

- Spokojnie, wszystko jest zaplanowane. Wystarczy skrzynka wódki dla strażników i po kłopocie, czasy chyba się nie zmieniają co nie?

 

Jednak Rias nie był przekonany moim tokiem myślenia

 

- Czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają, technologia idzie naprzód, a więc i codzienność się zmienia.

- Rias, zaufaj mi. Za takie pieniądze śmiało możesz polecieć do Japonii i z powrotem na dwa miesiące albo i więcej. Obłowimy się po uszy i jeszcze zostanie dla naszych wnuków.

- Z tą Japonią to mnie przekonałeś. Wchodzę w to.

- A Twój brat również pojedzie?

 

- Tak, wezmę go ze sobą. 

Skład ekipy zapowiadał się interesująco:

Rias i Shinozaki, nikt tak nie władał nożem jak oni. Jeszcze nikt kto stanął im na drodze nie wyszedł z tego cało. Przeważnie ciała poległych są odnajdywane zmasakrowane od cięć, plotka głosi że naoczny świadek widział jak jeden z nich trafił przeciwnika shurikenem w głowę z dwudziestu metrów! Jedno jest pewne, ogromym błędem było by zlekceważenie jednego z nich nie mówiąc już o obu.

 

Żwawy - jeżeli potrzebowałeś człowieka który potrafi gromadzić informacje to jest to najlepszy informator jakiegokolwiek widziałem. Szpiegowanie i podsłuchiwanie to jego atuty.

 

Cień - Człowiek który potrafi stopić się z otoczeniem i poruszać bezszelestnie. Nie wspominając o języku rosyjskim którym posługuje się znakomicie.

 

Strach - To doświadczony przemytnik, jego pomoc będzie nieoceniona.

 

Oleg Gusarow - Przeważnie nie przemieszcza się w grupie, ale tym razem zechce nam pomóc i dołączyć do wyprawy. Będzie pomagał jako zwiadowca.

 

Fanatyk - Stanowczy surowy i bezwzględny. Typowy twardziel, potrzeba nam takiego. Świetnie włada strzelbą którą robi sito z każdego celu.

 

Mruk - Cichy i niepozorny, ale nie wolno go lekceważyć. Zabiłby Cię na tysiąc sposobów. Były członek frakcji Wolność.

 

Mazowiecki - Małolat, ale ustrzeli muchę z 300 metrów. Mam pewne obawy czy go zabrać ze sobą, jednak i on także twierdzi że nie ma już nic do stracenia. Przyda nam się na pewno.

 

Leszy - odszedł razem z Mrukiem z Wolności ponieważ nie spodobały mu się rządy ich dowódcy.

Idealista, pragnący powrotu do Zony, a ja mu to zapewnię. 

 

No i Costa, mój najlepszy przyjaciel. Specjalista od materiałów wybuchowych, żartowniś i alkoholik. 

W sumie to każdy z nas taki jest. Ale jest nam dobrze. To nasz skład. Wyruszamy do Zony.

 

- Kulciak w ciecie pięć laźi, tśi chupiące i tśi zupy - Krzyczy chińczyk.

 

I tak jedliśmy, obgadywaliśmy plany wyjazdu i piliśmy. Do białego rana. 

Nie wiem jak wróciłem do domu, ale najważniejsze że się udało. Czeka nas długa wyprawa i do samego końca nie wiem czy była to dobra decyzja. A teraz idę spać. I prześpię kolejny dzień.

Czeka nas podróż. Nie wiem czy wrócimy. Nieistotne. Ważne że mam swoich ludzi kiedy na łeb spadnie lipa. I tego się trzymajmy. Dobranoc.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dziękuję Ci panie że jestem normalnym facetem, nie jestem waperem, weganem, crossfitem, czy innym pedałem. Amen.

Taką modlitwę to i ja mogę odmawiać ;p.

 

 

 

Odezwał się Rias.

 

 

Rias i Shinozaki, nikt tak nie władał nożem jak oni. Jeszcze nikt kto stanął im na drodze nie wyszedł z tego cało. Przeważnie ciała poległych są odnajdywane zmasakrowane od cięć, plotka głosi że naoczny świadek widział jak jeden z nich trafił przeciwnika shurikenem w głowę z dwudziestu metrów! Jedno jest pewne, ogromym błędem było by zlekceważenie jednego z nich nie mówiąc już o obu.

Aż się łezka w oku kręci ;'), dzięki

 

O tym właśnie mówiłem, te 8 rozdziałów idealnie pasuje na coś w stylu wprowadzenia w świat przedstawiony.  Codziennie sprawdzam ten dział, żeby przeczytać kolejne fragmenty i jaram się tym dziełem jak czarownica ze stosem. Nigdy bym nie pomyślał, że jakakolwiek książka mnie tak wciągnie i będzie dla mnie tak ważna.

Marcin, to co tworzysz trafia do mnie w stu procentach. Uważam, że byłby to bestseller XXI wieku. Szczerze chciałbym, aby wszystko to co wkładasz w pisanie, kiedyś do Ciebie wróciło w tej czy innej formie, a także mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane przeczytać całą tę opowieść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 
Rias i Shinozaki, nikt tak nie władał nożem jak oni. Jeszcze nikt kto stanął im na drodze nie wyszedł z tego cało. 

grrr :D

 

+ Cudo, początek świetnie się zaczyna. Jedyne do czego mogę się przyczepić i to co mi przeszkadza to spora liczba wulgaryzmów. Zdaję sobie sprawę z tego, że to Ty tutaj dowodzisz językiem i Ty wszystko kreujesz, także ma być tak jak Ty chcesz. Historia niewątpliwie wciąga, aczkolwiek mi osobiście trochę ciężej jest przełknąć aż taką ilość przekleństw itp. w normalnej rozmowie. Zastąpiłabym je czymś innym, albo w ogóle pominęła. Jednak to jest tylko taka moja drobna opinia na temat języka, którym piszesz. Poza tym jestem zachwycona i nawet przyznam, że trochę zazdroszczę chłopakom, że znaleźli się w opowieści. Czekam na więcej, mistrzu! :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

grrr :D

 

+ Cudo, początek świetnie się zaczyna. Jedyne do czego mogę się przyczepić i to co mi przeszkadza to spora liczba wulgaryzmów. Zdaję sobie sprawę z tego, że to Ty tutaj dowodzisz językiem i Ty wszystko kreujesz, także ma być tak jak Ty chcesz. Historia niewątpliwie wciąga, aczkolwiek mi osobiście trochę ciężej jest przełknąć aż taką ilość przekleństw itp. w normalnej rozmowie. Zastąpiłabym je czymś innym, albo w ogóle pominęła. Jednak to jest tylko taka moja drobna opinia na temat języka, którym piszesz. Poza tym jestem zachwycona i nawet przyznam, że trochę zazdroszczę chłopakom, że znaleźli się w opowieści. Czekam na więcej, mistrzu! :D

I weź tu dogódź kobiecie :D

Ta opowieść ma trzymać za jaja od początku do końca! Kiedy siadasz do czytania tego ma Cię tam przenieść i ma  wbić w fotel - ukazać realia polskiej rzeczywistości. To się dzieje! ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając z tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności