W mieście zwanym Widełożyka żyła pewna rodzina o nazwisku Pierdzibąki. Posiadali słomiany domek...Ktory codziennie rozwalalo tornado. I od nowa go budowali. Co sprawiało im nieziemską przyjemność. Po pewnym czasie zdenerwowało to ich. I przeprowadzili się do bloku w Widelcowie. Tornado rozwaliło też blok.A ich sąsiad pan Parówa rozwalił tornado siłą swojego smrodu.Gdy już skończył usiadł i włączył telewizor i napił się piwa o smaku palonego gówna. W telewizji leciały zielone Smerfy, które się zjarały i poszły do Klakiera żeby spalić z nim jointa.Kalkier miał 2g więc zrobili 4 blanty i zaprosili też Gargamela.