SnuFFy 1 119 Opublikowano 5 Listopada 2018 Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 Dzisiaj już nie pierwszy raz byłem czynnym uczestnikiem podczas reanimacji innego człowieka. Może nie trwało to jakoś długo, ale wystarczy mi sam fakt na przemyślenia. Potrafilibyście to zrobić? Jakie mielibyście poczucie, że robicie to na kimś kogo możecie uratować, nie na fantomie? Osobiście posiadam kurs sanitariusza, więc wiem co mam robić w kilku awaryjnych wypadkach, ale moment kiedy podbiegłem do pana w okolicach 40, który właśnie zasłabł obok szkoły, wydawał mi się nie co o tyle dziwny, lecz szlachetny. Mam poczucie, że zrobiłem dobrze pomagając mu. Wiele osób spod samej szkoły śmiało się, że ktoś pomaga jakiemuś alkoholikowi bądź ćpunowi. Co z tego? Też człowiek, pewnie miał swoje problemy, ale zasługuje na to, żeby żyć. Na szczęście znalazł się ktoś kto pomógł mi i zadzwonił po karetkę i zmieniał się ze mną przez te 10 minut podczas resuscytacji, a reszta? 10 osób stało sobie obok i nie dowierzało temu co widzą, inni przechodzili obok i mieli to gdzieś. Mam 17 lat, jestem młody, i wielu osobom może wydawać się to dziwne, że stać mnie na to aby podjąć się takiej rzeczy, lecz tak stało się dzisiaj i w moim przypadku nie był to pierwszy raz. Kiedyś uczestniczyłem w wypadku samochodowym gdzie też doszło do tego, że pomagałem w resuscytacji. Głupota ludzka i ograniczenie się do swojej strefy prywatnej przekracza wszelkie granice, nie jest tak łatwo się temu podjąć i bardzo mocno szanuje różnych ratowników za to, że posiadają tak mocną psychikę. Taka tam moja opowieść bądź historia, może przeczytasz, pomyślisz bądź wyśmiejesz, ale zapamiętaj, że jak sam znalazłbyś się w takiej sytuacji, to na pewno chciałbyś by ktoś ci pomógł. 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
WhiteBlood 367 Opublikowano 6 Listopada 2018 Udostępnij Opublikowano 6 Listopada 2018 Nie można nawet w jednym procencie porównać lalki do zwykłego człowieka. Według mnie wszystko zależy od psychiki, podjąłbym się takowej pomocy, w razie konieczności, lecz gdyby w pobliżu była osoba, która również mogłaby pomóc, to wolałbym, aby ona podjęła się tego 'ryzyka', odpowiedzialności. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kosin 327 Opublikowano 6 Listopada 2018 Udostępnij Opublikowano 6 Listopada 2018 Snuffy szacun, sam kilka razy podszedłem do takich osób, jednak... u mnie za każdym razem kończyło się bełkotaniem pijaczyny (Mieszkając w dużym mieście masz ich na każdym kroku praktycznie) I trochę już taki stereotyp mi się w dał w głowę, jeśli nie widzę stricte że nagle ktoś osłabł lub coś mu się stało to już nie podchodziłem(najczęściej). 11 godzin temu, SnuFFy napisał: Potrafilibyście to zrobić? Jakie mielibyście poczucie, że robicie to na kimś kogo możecie uratować, nie na fantomie? Dopóki samemu się nie przeżyje, nie można odpowiedzieć na to pytanie, wtedy mówi się o gdybaniu. A gdyby to bym zrobił lub nie zrobił. Niestety ludzki mózg jest na tyle skomplikowany że moglibyśmy mówić że oczywiście pomożemy bo przecież uwielbiamy pomagać, a w sytuacji może nas zmrozić, bądź pojawić się w myśl że: ''Niech ktoś inny zrobi bo boje się że coś źle zrobię i będzie gorzej" choć kurs pierwszej pomocy ma każdy kto ukończył gimnazjum. 12 godzin temu, SnuFFy napisał: 10 osób stało sobie obok i nie dowierzało temu co widzą, inni przechodzili obok i mieli to gdzieś. Nie byłem tam, okej. ale też nie mogę się zgodzić że mieli to gdzieś. Co do osób stojących według mnie powinna jeszcze jedna osoba wam pomóc, a czwarta dzwonić na karetkę. A osoby przechodzące, może nie mieli to gdzieś ale widząc że już się robi jakiś tłum, i jest pomoc dla tego człowieka poczuli się już trochę zbędni. I tak, jeszcze raz Big Respect 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SnuFFy 1 119 Opublikowano 6 Listopada 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 6 Listopada 2018 Rozumiem to o czym mówisz, rozumiałbym gdyby nie wiem, temu panu leciała jakoś krew albo cokolwiek widocznego czego nie widzimy na co dzień. Tutaj po prostu pani, która dzwoniła po karetkę, poprosił, żeby ktoś też podszedł i nam pomógł to po prostu stali. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi